Wybraliśmy się starą ciężarówką Rysia zobaczyć co słychać w okolicy. Około 30minut na południe jadąc ujrzeliśmy witającego nas białego Jezusa, dumnie stojącego na wzgórzu. No małe Rio.
Mieścinka mniejsza niż Sao Miguel, ale z uroczym kościołem i mocno wyeksponowanym frontem.
Przyroda obdarowała nas limetkami, Jezus pomachał na pożegnanie.
W nieco okrężnej drodze powrotnej znaleźliśmy piękny górzysty widok, ale też na miejscu postoju stado krów w zaawansowanym rozkładzie, powodem była z dużym prawdopodobieństwem woda, lub raczej jej brak. Woda to życie, ciężko się tu żyje.