W drodze powrotnej do domu, która miała trwać około tygodnia, zatrzymaliśmy się w stolicy forro - Fortalezie.
Ugościł nas poprzez couchserfing - Elano, uroczy człowiek, artysta z doskonałą lokalizacją mieszania - 3 minuty od plaży. Nie bacząc na zmęczenie ruszyliśmy w kierunku wody. Po prawie 3 miesiącach spędząnych na sawannie mieliśmy spory niedosyt widoku mokrego żywiołu.
Jak rzekł Elano - poza plażami i wieżowcami niewiele tam znajdziecie i miał sporo racji, ale nam chodziło głównie o wymoczenie się w wodzie, co na 2,5 dnia było dostateczną rozrywką.
Jest to 3-cie co do wielkości miasto w Brazylii - 2,5 mln mieszańców. Powitało nas pięknymi, piaszczystymi, ciągnącymi się w nieskończoność plażami, i jakie było nasze zaskoczenie - niemalże pustymi. Powodem może być to, że w tym okresie zaczynała się zima (dla nas wciąż upalne lato.) Woda ciepła jak zupa, miodzio!
Jest tam też kilka ciekawych punktów do zobaczenia zwiedzenia.
1. Drago do Mar - centrum kulturalne z charakterystyczną czerwoną platformą, która zaprowadzi was niemalże na plaże. Mają tam świetną wystawę dotyczącą kultury vaqueiros czyli brazylijskich kowbojów. Polecam gorąco.
2. Katedra - wielka betonowa budowla, z cudownymi witrażami, niektórych odpycha, ale my znaleźliśmy w niej ukojenie przed upałem i miło wspominamy.
3. Lokalny targ, niedaleko katedry można za niewielkie pieniądze kupić oryginalne pamiątki, bikini i hamaki, których właśnie w tamtym regionie produkuje się najwięcej w całej Brazylii.
4. Muzeum sztuki współczesnej mieszące się przy starym więzieniu oraz fanastyczny market z ludowym rękodziełem, szczególnie koronkami, króre zaraz po hamakach są najbardziej popularnym produktem tego regionu.
Opuściliśmy to miasto przyjemnie ukołysani falami, przyjemnie ugoszczeni przez naszego gospodarza i sporą listą nowych przyjaciół na FB :)